Moim pierwszym motocyklem był junak w czasach szkoły średniej, miałem go do spółki z kolegą i .... nigdy nie jeździł. Znaczy nie o własnych siłach - jego największa przejażdżka odbyła się w bagażniku mojego trabanta kombi:) Po kilku latach sprzedaliśmy go bez żalu.
Potem było długo długo nic, ale kilka lat temu Sylwia zachorowała na motocykl.... Efektem tego był skuter 50cm3, na którym zaczęliśmy swoją przygodę na dwóch kołach :)


Sylwia przejeździła skuterkiem do pracy cały sezon i stwierdziła, że....... przydałoby się żeby te wszystkie samochody które się wyprzedzi na światłach potem człowieka nie wyprzedzały :)

Tak wyglądał skuter:


Efektem tego był kurs prawa jazdy kat. A.
Oczywiście za motocyklem już się rozglądałem i już wtedy Aquila wpadła mi w oko, jednak rozsądek mówił, że pierwszy motocykl nie powinien mieć niecałe 10KM mniej niż samochód ;)
Efekt był taki, że w 2009 roku pewnego kwietniowego dnia zapisałem siebie i Sylwię na kurs, kupiłem Jinluna 150 i jeszcze ciuchy motocyklowe :)

Przyznam, że pierwsze jazdy na Jinlunie były raczej porażką - naprawdę nie wiem dlaczego nie potrafiłem ruszyć :)
A potem okazało się, że jednak wychodzi, że prawko bez problemu można zdać za pierwszym podejściem, że motocykl sprawdza się w jeżdżeniu codziennym. Okazało się też, że od czerwca do września zrobiłem około 5tys km śmigając tylko po okolicach Warszawy.... i wtedy wróciła myśl o Aquili :)

Jinlun był całkiem bezawaryjnym sprzętem, padł mi dwukrotnie przerywacz kierunkowskazów - wibracje spowodowały obluzowanie kondensatorów na płytce drukowanej - po drugiej takiej awarii zalałem całe wnętrze przerywacza klejem na gorąco i problem znikł :) Jak na Chińską myśl techniczną spisywał się niczego sobie.

wyglądał tak: